Słowa wypowiedziane przez Adama Małysza w wywiadzie dla jednej z gazet o tym co dzieje się w Polsce budzą nazbyt dużo emocji. Sportowiec - jak każdy - ma prawo do wygłaszania swoich opinii. Rozumiem rozczarowanie niektórych jego wypowiedziami o katastrofie smoleńskiej, o Jarosławie i Marcie Kaczyńskich.

Ale łatwość z jaką zaczęto posądzać skoczka, że coś powiedział dla kasy, albo wypominać mu, iż nie jest katolikiem tylko protestantem - co też ma miejsce na różnych forach - mocno mnie zasmuca. Sądzę, że wskazówkę jak należy odnieść się do kontrowersyjnych opinii skoczka dał szef PiS, stwierdzając, że nie będzie ich komentował, ponieważ Małysz „jest autorytetem skoków na nartach, a nie w polityce czy życiu społecznym”.

Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego to przykład kultury politycznej, której brakuje w wielu obszarach życia publicznego naszego kraju. Prawdę mówiąc wszyscy moglibyśmy sobie tę kulturę przyswoić, jeśli nie chcemy być tacy sami jak nasi adwersarze. Ja nie chcę być taki jak oni, dlatego nie przyłączę się do nagonki na Małysza. Owszem, rozczarował mnie, ale jakoś to przeżyję. Nie będę wylewał z tego powodu żółci. Jeśli zechcę lepiej zrozumieć polityczną sytuację w Polsce, posłucham ekspertów w tej dziedzinie, zamiast emocjonować się tym, co na ten temat mówi sportowiec, nawet wybitny.

Fot. Rafał Latoszek